Sombre- czyli jak po 6 latach zmieniłam fryzurę
Od prawie 6 lat moje włosy nie były farbowane, udało mi się zejść do naturalnego koloru. Nie było to łatwe, ale się udało. W tym czasie wielokrotnie myślałam nad powrotem do blondu, jednak wizja ciągłych odrostów mnie zniechęcała. Wakacje były przełomowym czasem w moim życiu i postanowiłam jednak zmienić swoją fryzurę. Postawiłam na sombrer. Czy była to słuszna decyzja?
Długo się zastanawiałam jak zmienić wygląd włosów. Wiedziałam, że ma pojawić się blond i tutaj był problem: pasemka, refleksy, całość czy sombre. Ostatecznie zdecydowałam się na sombre, które nie zmusza do farbowania odrostów, ponieważ te zostają w starym kolorze. Przeglądnęłam internet w poszukiwaniu inspiracji i z wybranymi zdjęciami udałam się do fryzjera. Wizyta rozpoczęła się od ustalenia działania, czyli koloryzacja i cięcie. Cały zabieg zmiany trwał ponad 3 godziny, co było nie tylko męczące dla mnie, ale i Pani, która zajmowała się moimi włosami. Długość i grubość pasm znacznie utrudniała pracę. Zmiana zaczęła się od pierwszego rozjaśniania od góry (rozjaśnianie, mycie, suszenie), potem było drugie rozjaśnianie końcówek, aby całość tworzyła ładne przejście. Kolejny etap to rozjaśnianie maleńkich pasemek przy twarzy i na długości oraz grzywki. Na koniec nadanie włosom chłodnego koloru, przy użyciu niebieskiej maski i płukanki z gencjany. Ostatnim krokiem było ścięcie zniszczonych końcówek. Efekt bardzo mi się spodobał i byłam zadowolona z decyzji o zmianie.
Zdjęcie „przed” przedstawia włosy w naturalnym świetle, po mega oczyszczaniu i suszeniu suszarką. Zdjęcie „po” to zdjęcie po kilku godzinach od wizyty u fryzjera. Zmiana drastyczna jak widzicie.
Czy zmiana koloru włosów była dobrą decyzją?
Tak i nie. Pozytywną stroną zmiany jest moje samopoczucie, przede wszystkim w jasnych włosach czuję się lepiej i jestem pewniejsza siebie. Zmiana ta sprawiła, że moja twarz optycznie jest szczuplejsza. Wreszcie kolor włosów nabrał wyrazistości, nie jest nijaki i trudny do określenia jak było to tej pory. Bardzo mi się podoba. Minusem rozjaśniania włosów jest ich stan. Wiedziałam, że będą zniszczone, ale nie spodziewałam się takiej drastycznej zmiany. Naturalne włosy były mocne, gładkie i w dobrej kondycji. Rozjaśniane są suche, szorstkie, matowe, trudne do układania i strasznie się kołtunią. Zmiana stanu kondycji włosów zmusza mnie, aby na nowo je poznać i nauczyć się odpowiednio pielęgnować. „Stare” włosy znałam dobrze, wiedziałam co im służy, a co nie i jak reagują na różne produktu. Tutaj jest całkowita odmienność, musiałam wymienić kosmetyki do pielęgnacji i wyposażyć się w zestaw do wysokoporowatych włosów. Zmieniła się ich struktura także, te włosy się kręcą i mają do tego potencjał. Mam nadzieję, że szybko uda mi się ogarnąć skuteczną pielęgnację. Ostatecznie nie żałuję zmiany, a wręcz przeciwnie jestem szczęśliwa, że się na nią zdecydowałam.
Jak się Wam podoba moja zmiana włosów?