"Mr & Mrs" i "Po prostu miłość"- dwa ostatnie tomy serii "Efect Ericka" K. N. Haner

 

   Koniec. Tak to już koniec najdłużej serii, jaką czytałam. "Efect Ericka" to aż 13 tomów, na szczęście są one krótkie, ale ciągnęły się w nieskończoność. Udało mi się wreszcie przeczytać dwa ostatnie tomy i czuję "wolność". Historia Meg i jej adoratorów dobiegła końca, czy tak sobie ją wyobrażałam?





„Mr & Mrs”

  Meg i Brayan są szczęśliwi, tworzą rodzinę, o której oboje marzyli. Oni i ich dzieci. Wszystko zapowiada się pięknie i kolorowo niczym w bajce. Wyjeżdżają z przyjaciółmi do Las Vegas, gdzie odbywa się wieczór panieński i kawalerski przyszłej pary młodej. Czas na ślub, najpiękniejszy dzień w życiu Meg i Brayana. Czy taki będzie? Czy ich życie ułoży się jak powinno? A może obecność Ericka wszystko zmieni? On ciągle kocha Meg, a ona nie potrafi uporać się ze swoimi uczuciami.





„Po prostu miłość”

  Meg i Brayan wzięli ślub, ceremonia była piękna, niestety wesele nie do końca udane. Młoda mężatka źle znosi wszystko, co dzieje się w jej życiu. Emocje nią targają, nie jest pewna swoich czynów i uczuć. W głowie miesza jej Erick. Powoli jednak układa swoje życie w nowym domu i z nową codziennością. Niestety Brayan zataił przed nią coś, co zniszczy jej zaufanie. Meg ma dość, los z niej kpi i rzuca kłody pod nogi. Ciężko jej uporać się z tym, co ja spotyka. Erick jest przy niej, wspiera ją na każdym roku, kocha i chce być przy niej. Czy mu na to pozwoli? Co stanie się z jej małżeństwem? Czy prawdziwa miłość zwycięży?





  Koniec tej historii był niezwykle emocjonujący, to co działo się w życiu bohaterów w głowie się nie mieści. Autorka do ostatniego momentu nie pozwoliła im zaznać spokoju, szczęścia i miłości. To, co ich spotkało można by rozdzielić na kilka osób, a i tak nie byłoby tego mało. Meg, Brayan i Erick muszą zmierzyć się z wieloma trudnościami, nie zawsze im to wychodzi, ale najważniejsze, że mimo wszystko idą do przodu. Muszą słono płacić za swoje błędy.





  "Efect Ericka" to prawdziwy tasiemiec niczym "Moda na sukces". Tyle się tam działo, że chwilami miałam dość. Kiedy coś zaczynało się układać, za chwilę bum i znowu dramat, tragedia i upadek szczęścia. Meg musiała naprawdę wiele przejść, żeby odnaleźć spokój i miłość, która da jej szczęście. Jej postawa i zachowanie było denerwujące, sama nie wiedziała, czego chce i jak chce żyć. Na szczęście opamiętała się na koniec. A jaki był koniec? Zaskakujący, nie spodziewałam się tego, co przeczytałam. Ta historia jest skomplikowana, zdarzają się dobre momenty w życiu głównych bohaterów, ale większość czasu „walczą” o siebie i swoje szczęście
.

 

Współpraca reklamowa z wydawnictwem


2 komentarze:

  1. Na ten moment ta seria nie jest mi znana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię sięgać też po dłuższe cykle, ale w tej dziedzinie gustuję w kryminałach. W przypadku romansów faktycznie robi się z tego średni tasiemiec. Dobrze, że zakończenie jest zaskakujące.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, czas nie pozwala mi na każdy odpowiedzieć, ale wszystkie czytam i cieszę się, że zostawiasz po sobie ślad. Komentarze z linkami są usuwane.

Wypowiadając się na blogu zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Copyright © Anszpi blog , Blogger